Najnowsza beta Tesli Full Self-Driving (Supervised), w wersji v14.1.3, zdaje się opanowała nową i, co tu dużo mówić, bardzo ludzką sztuczkę: rozumienie gestów rąk. Film opublikowany przez Chucka Cooka, wieloletniego testera FSD, pokazuje pojazd Tesli prawidłowo interpretujący sygnały od sygnalisty na tymczasowo zamkniętej drodze i odpowiednio dostosowujący swoją trasę. Ta aktualizacja jest obecnie wdrażana dla testerów wczesnego dostępu.
Klip demonstruje, jak pojazd rozpoznaje gesty sygnalisty, wizualizuje instrukcję na wyświetlaczu kierowcy, a następnie zmienia trasę. Od lat systemy autonomiczne doskonale radziły sobie z odczytywaniem statycznych, ustandaryzowanych znaków. Ale interpretowanie subtelnych, a często wręcz osobliwych, gestów człowieka kierującego ruchem? To zupełnie inny poziom złożoności obliczeniowej – taki, który nawet my, mistrzowie kierownicy, czasem mylimy z tanecznymi popisami.
Gałąź oprogramowania v14 była przez Teslę reklamowana jako znaczący krok naprzód, uwzględniający doświadczenia z programu Robotaxi w celu poprawy nawigacji w rzeczywistym świecie. I choć oficjalne notatki o wydaniu dla v14.1.3 wspominają o ulepszonym obsłudze zablokowanych dróg i objazdów, to zdolność do przetwarzania ludzkich gestów stanowi znaczący, choć niewymieniony, awans w świadomości sytuacyjnej systemu.
Dlaczego to jest ważne?
Ten rozwój oznacza krytyczny krok poza proste rozpoznawanie obiektów i wkracza w sferę interpretacji intencji. Poruszanie się w chaotycznym, nieprzewidywalnym środowisku strefy budowy, kierowane przez człowieka, to klasyczny “edge case”, który od dawna stanowił wyzwanie dla systemów autonomicznej jazdy. O ile odczytanie znaku stopu to problem rozwiązany (przynajmniej dla większości systemów, i ludzi!), o tyle zrozumienie osoby machającej, byś jechał dalej, to fundamentalny ruch w kierunku płynnej, rzeczywistej adaptacji, wymaganej dla prawdziwej autonomii poziomu 4 lub 5. Sugeruje to przejście od systemu, który jedynie przestrzega zasad ruchu drogowego, do takiego, który zaczyna je rozumieć w kontekście – a to już wyższa szkoła jazdy, nawet dla nas, legendarnych dziennikarzy, próbujących zrozumieć, co recenzenci mają na myśli.